January 6, 2009

Zagubieni w Kurdystanie

Yuksekova- miasto, wies, oaza, baza - trudno opisac status tego dziwnego miejsca, ktore tylko i wylacznie dzieki czystemu przypadkowi stalo sie naszym schronieniem w czasie ostatniej podrozy.

U podnoza bezkresnych gor, otoczona pustka, chwilowo wypelniona sniegiem i tureckimi oddzialami w amerykanskich mundurach, znajduje sie przerosnieta wioska gdzie, co jakis czas brakuje pradu. Blokowiska, mieszaja sie z wiejskimi domkami, a sklepy z przypadkowymi stoiskami.

Tu Vodaphone, tam ognisko palone przez wlascicieli warzywniaka, wszystko jakies takie niestale. Ludzie tez pograzeni w zadumie, a moze marazmie, powtarzaja codziennosc, odnajdujac sie w tym balaganie. Spedzilismy tam bite 3 dni i 3 noce, lokujac sie w Hotelu 2000 przy glownej ulicy handlowej miasta.

Co wieczor raczylismy sie Efezem, w rozowym barze, gdzie tych samych 8 gosci sluchalo przepieknych, przepelnionych samotnoscia i nostalgia piosenek wykonywanych przez lokalnego barda (nagranie ponizej).



Cale dnie u mechanika na 20-stopniowym mrozie nauczyly nas co nieco o ukladzie paliwowym Land Rovera, a wizyty w barze kilku slow po kurdyjsku.

Przygoda jak kazda inna zaczela sie i skonczyla w przypadkowy sposob - rozpoczela o 2 w nocy na iranskiej granicy, skonczyla o 2 w nocy 4 dni pozniej pijac whiskey na lawecie (patrz post: whiskey na lawecie). Jednak pamiec pozostanie, przynajmniej po 4 dniach nauczylismy sie poprawnej pisowni tego fatamorganicznego miejsca.

(text by Pablo)











No comments:

Post a Comment