January 14, 2009

Snow in the desert

Kazdy, raz na jakis czas, ma wielka ochote znalezc sie na zupelnym odludziu, w kompletnej gluszy. Podrozowanie przez pustkowia wywoluje u mnie cicha zadume o wszystkim i niczym. Paradoksalnie, przygladanie sie nieprzebytym, dramatycznym krajobrazom napelnia mnie spokojem. Dlatego tez bylem wyjatkowo podekscytowany, gdy rano wyjezdzalismy z Yazdu, aby spedzic caly dzien krazac po okolicznej pustyni.

Ku mojemu zaskoczeniu duze polacie pustyni Desht-e Lut tego dnia byly pokryte sniegiem, ktory nadawal otaczajacej nas scenerii jeszcze bardziej majestatyczny charakter. Na drodze czesto zakladlismy nowy slad w swiezych opadach sniegu, na horyzonice widnialy imponujace gory Zagros, a ja wspolnie z australijskim fotografem, ktory dolaczyl do nas na te wycieczke, z duza uwaga obserwowalem krajobraz, szukajac tego idealnego miejsca na zdjecie.

Miedzy innymi, tego dnia odwiedzilismy jedno z najwazniejszych miejsc pielgrzymek w religii zoroastrianskiej, miejscowosc Chak Chak. Okazalo sie, ze jest to niewielka osada polozona na stromym stoku wzgorza w nadzwyczajnym otoczeniu z zapierajacymi dech widokami. O tej porze roku miejscowosc byla zupelnia opuszczona, za wyjatkiem Shapura –straznika lokalnej swiatyni ognia. Zgodnie z naukami Zoroastra czczone powinny byc wszystkie zrodla swiatla. Poniewaz w przeszlosci jedynym zrodlem swiatla kontrolowanym przez czlowieka byl ogien, wiekszosc najwazniejszych swiatyn zoroastrianskich to miejsca gdzie od wiekow nieustannie podtrzymywany jest ogien. Odnioslem wrazenie, iz swiatynia ognia w dziwny, metafizyczny sposob pasowala do tego miejsca. Niestety, cala wizyta w Chak Chak uzmyslowila nam marginalizacje zoroastrianizmu w dzisiejszym Iranie, ktory wedle roznych szacunkow nadal posiada okolo 20,000 wyznawcow.

Tego dnia na drodze spotkala nas jeszcze jedna nietypowa sytuacja. Otoz za ktoryms z zakretow zobaczylismy lezace na dachu auto osobowe. Jak sie po chwili okazalo, samochod musial zsunac sie z drogi i kilkakrotnie przekoziolkowac doslownie kilka minut przed naszym przyjazdem. Autem tym podrozowalo czterech Iranczykow, ktorym chyba tylko cudem zupelnie nic sie nie stalo. Ku naszemu zaskoczeniu, po krotkiej rozmowie, poszkodowani poprosili nas o pomoc w ponownym postawieniu auta na kola. Samochod mial silnik dieslowy, wiec nie istniala grozba wybuchu i pomimo potencjalnego uszkodzenia nadwozia przy ponownym odwracaniu auta bez odpowiedniego sprzetu, zdecydowalismy sie pomoc. Przed wyjazdem do Iranu wielokrotnie slyszelismy, iz kraj ten jest wyjatkowo niebezpieczny jesli chodzi o liczbe wypadkow samochodowych. W zwiazku z tym, nalezy uznac za zrozumiale, albo i naturalne, ze w trakcie krotkiej wizyty w tym kraju odwrocilismy na kola jakies auto, ktore przed chwila dachowalo.

(text by fl)





No comments:

Post a Comment